Prawie 3 promile alkoholu w organizmie miał 40-latek, który jechał wczoraj motorowerem w Łukowie. Mężczyzna nie miał kasku i jechał „wężykiem” po całej szerokości jezdni. Nietrzeźwy kierowca został zatrzymany przez policyjne małżeństwo, które wracało do domu po zakończonej służbie.
Wczoraj (02.07.2019) po godzinie 15:30 do dyżurnego łukowskiej komendy wpłynęło zgłoszenie o poruszającym się ulicą Żelechowską nietrzeźwym motocykliście. Gdy dyżurny skierował we wskazane miejsce policyjny patrol, to praktycznie w tym samym czasie skontaktowała się z nim telefonicznie koleżanka z jednostki. Policjantka mówiła, że wracała z mężem do domu po zakończonej służbie i na ul. Żelechowskiej zauważyła jadącego jezdnią motorowerzystę, który nie dość, że nie miał kasku ochronnego, to poruszał się „wężykiem”, całą szerokością jezdni.
Razem z mężem – również policjantem łukowskiej jednostki - domyślili się, że jest on pod działaniem alkoholu i podjęli decyzję o zatrzymaniu mężczyzny stwarzającego zagrożenie dla innych uczestników ruchu drogowego. Jednak tor jakim poruszał się motorowerzysta uniemożliwiał bezpieczne wyprzedzenie go. Na szczęście mężczyzna wjechał na teren jednej z posesji i tam podbiegł do niego policjant, wyłączając kluczykiem w stacyjce silnik jednośladu. Policjant okazał mężczyźnie legitymację służbową, przedstawił się i poinformował o przyczynie zatrzymania. W międzyczasie kobieta poinformowała dyżurnego o miejscu zatrzymania motorowerzysty.
Chwilę później na posesję przyjechali policjanci z łukowskiej drogówki, którzy sprawdzili stan trzeźwości 40-latka. Okazało się, że mężczyzna miał blisko 3 promile alkoholu w organizmie. Wkrótce usłyszy zarzut, a jego sprawa znajdzie swój finał w sądzie.
Kolejny raz okazało się, że „policjantem się jest” nawet po zakończonej służbie, że zawsze trzeba być czujnym i gotowym do działania.